Berlin

W tym roku majówkę spędzaliśmy w Chorwacji i postanowiliśmy urozmaicić sobie podróż i jechać przez Berlin:) A tak na serio, byliśmy na Wielkanoc u przyjaciół, którzy mieszkają pod Berlinem i stwierdziliśmy, że nie opłaca nam się po Świętach już wracać do Warszawy. Na dojechanie z Berlina w okolice Zadaru mieliśmy 5 dni (4 noce). Rozłożyliśmy podroż tak, żeby dziennie spędzać w samochodzie najwyżej 4 godziny. To pierwsza część relacji z naszej podróży. Wkrótce Drezno, Wiedeń i Lublana.

Jak nie zwariować w aucie z trójką dzieci?

Jeżeli chodzi o ogólne wskazówki dotyczące podróżowania samochodem z dziećmi, to dla nas kluczową sprawą jest zgranie godziny wyjazdu z czasem drzemki. Oczywiście dotyczy to maluchów. Ze starszakami podróżuje się już bezproblemowo, należy jedynie uzbroić się w cierpliwość słysząc „Daleko jeszcze?” średnio raz na 5 minut:) Polecam też nie rezygnować z muzyki czy głośniejszych rozmów w czasie spania dzieci (chyba, że w domu są przyzwyczajone do ciszy totalnej, pewnie przy jednym dziecku to możliwe). Tak naprawdę największym zagrożeniem dla spokojnego snu jest zatrzymanie samochodu, zwłaszcza z wyłączeniem silnika! Wystrzegajcie się więc bramek na autostradzie, stacji benzynowych i czerwonych świateł:) Co do przekąsek w czasie jazdy, to my jesteśmy dość radykalni i jemy tylko na postojach, ale wiem, że dla niektórych rodziców są one wybawieniem. Podobnie jak audiobooki. Moi znajomi podróżujący z dziećmi znają na pamięć całe rozdziały, słuchane dziesiątki razy i to na pełny regulator! Doceniam bardzo poświęcenie, jednak dla własnego spokoju psychicznego audiobooki zostawiamy w domu, a w samochodzie słuchamy muzyki, głównie rocka:)

Jeziora w okolicach Berlina

Święta Wielkanocne spędziliśmy w Zeuthen, przepięknej miejscowości położonej nad jeziorem, 40 minut samochodem na południowy wschód od Berlina. Trafiliśmy na fantastyczną pogodę, pływaliśmy kajakami, chłopcy pierwszy raz żeglowali, a ja odważyłam się spróbować swoich sił na paddleboardzie! Jeżeli będziecie w Berlinie na dłużej warto wybrać się na jeden dzień nad któreś z okolicznych jezior. Należy jednak pamiętać, że często publiczny dostęp do wody ogranicza się do kilku miejsc, reszta to tereny prywatne z własnymi przystaniami itp.

BERLIN

Z Zeuthen pojechaliśmy do Berlina dwa razy, na kilka godzin. Spacerowaliśmy po mieście bez pośpiechu, nie mieliśmy tym razem jakiegoś wybitnie ambitnego planu zwiedzania, zwłaszcza, że nie była to nasza pierwsza wizyta w stolicy Niemiec. Zaczęliśmy od monumentalnego siedemnastowiecznego placu Gendarmenmarkt, obok którego zaparkowaliśmy samochód na parkingu podziemnym.

Stamtąd udaliśmy się w stronę Bramy Brandenburskiej, zatrzymując się po drodze przy Pomniku Pomordowanych Żydów Europy.

Przeszliśmy następnie obok głównej siedziby Reichstagu, a potem wzdłuż położonych nad Sprewą nowoczesnych budynków parlamentu.

Na wyspie muzeów zatrzymaliśmy na przerwę przed Starym Muzeum (Altes Museum).

Powłóczyliśmy się też po działającym tu w weekendy pchlim targu. Jak zwykle kupiliśmy magnesy, i ruszyliśmy do położonego nieopodal Muzeum NRD (DDR Museum).

To interaktywne muzeum przedstawiające uroki, ale także grozę życia w enerdowskich Niemczech wybraliśmy głównie ze względu na dzieci. Większość eksponatów można dotykać, w odtworzonych pomieszczeniach mieszkalnych poczujecie klimat epoki. Pomimo tłumów odwiedzających muzeum (polecam kupić bilety wcześniej online) dzieciom się bardzo podobało, Agatkę ciężko było oderwać zwłaszcza od będących w zasięgu maluchów słuchawek.

Drugiego dnia zaparkowaliśmy samochód w pobliżu Checkpoint Charlie, czyli jednego z najbardziej znanych punktów granicznych z okresu zimnej wojny. Po naszej niedawnej wizycie w Nikozji, przez którą w dalszym ciągu przebiega mur oddzielający Republikę Cypryjską od Tureckiej Republiki Cypru Północnego, chłopcy byli ogromnie ciekawi historii Muru Berlińskiego.

W prywatnym Mauermuseum, znajdującym się przy samym Checkpoint Charlie, zgromadzono, trochę bez ładu i składu, przeróżne artefakty i pamiątki związane z budową i funkcjonowaniem Muru. Największym zainteresowaniem cieszyły się wśród chłopaków eksponaty związane z próbami ucieczek z NRD, walizki, w których ukrywali się uciekinierzy, samodzielnie skonstruowane maszyny latające, czy kajaki.

Niedaleko muzeum znajduje się również oryginalny fragment muru będący częścią zewnętrznego muzeum Topografia Terroru, zlokalizowanego w miejscu dawnych siedzib Gestapo i SS.

Stamtąd przeszliśmy na Potsdamer Platz, placu będącego symbolem nowoczesnego, zjednoczonego Berlina. Agatka zjadła obiadek, chłopcy pograli na pianinie, a Łukasz poszedł po samochód:)

Na koniec pojechaliśmy jeszcze na Kreuzberg, czyli dzielnicę artystów, hippisów, studentów i imprezowiczów. Przyznam, że gdy pięć lat temu byliśmy pierwszy raz razem z Łukaszem w Berlinie, w związku z koncertem Boba Dylana, Kreuzberg absolutnie nas zachwycił. Włóczyliśmy się po nocy po knajpach, jedliśmy najlepszy kebab w życiu i cieszyliśmy się chwilą. Tym razem jednak, kiedy nasze dzieci potykały się o porozbijane szkło, a w powietrzu unosił się intensywny zapach pewnego ziółka, dzielnica zrobiła na nas nieco inne wrażenie. Nie ukrywam jednak, że gdybyśmy mieli wyskoczyć na weekend do Berlina sami, pewnie znów nasze kroki powędrowałyby na Kreuzberg…

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *