Katowice

W tym roku ostatni tydzień ferii zimowych postanowiliśmy spędzić dość nietypowo, a mianowicie na Górnym Śląsku. Już od jakiegoś czasu planowałam wybranie się do Katowic z dziećmi. Przede wszystkim chciałam odwiedzić otwartą w grudniu zeszłego roku Bajkę Pana Kleksa. Gdy zaczęłam szukać informacji o innych atrakcjach dla dzieciaków, okazało się, że na Śląsku dzieje się naprawdę sporo. Ponieważ jechaliśmy do Katowic zaledwie na weekend, ograniczyliśmy się do kilku miejsc, z których właściwie wszystkie skierowane są do dzieci i nadają się na niepogodę. Pewnie gdybyśmy jechali na wiosnę czy latem, nasz wybór byłby nieco inny.

Jeżeli chodzi o samo miasto, to pomimo, że Katowice bardzo się zmieniły (i ciągle zmieniają) w ciągu ostatnich lat, jakoś nie mogę się przekonać. Na pewno nie sprzyjała lutowa aura, było potwornie wietrznie, zimno i deszczowo. Spacer zaczęliśmy od gruntownie przebudowanego Rynku, którego trwający 6 lat remont zakończył się w 2016 roku. Nie chcę być złośliwa, ale może lepiej, że starego Rynku nie pamiętam, bo nowy zupełnie nie zachwyca, przynajmniej zimą. Podejrzewam, że wśród szumu fontanny i w cieniu platanów i palm ustawianych tu podobno w okresie wiosenno-letnim może być całkiem przyjemnie.

Mająca stanowić wizytówkę miasta ulica Mariacka, w sobotnie popołudnie świeciła pustkami. Większość restauracji i knajp była zamknięta na cztery spusty, a te otwarte nie bardzo zachęcały do odwiedzin. Po długich poszukiwaniach miejsca na obiad, totalnie zziębnięci, zatrzymaliśmy się w końcu w przypadkowej restauracji Patio na ulicy Stawowej. To typowa rustykalna knajpa z lokalną kuchnią. Jedzenie było bardzo smaczne, obsługa przemiła, duży plus za fotelik i przewijak w toalecie:)

Posileni i ogrzani przespacerowaliśmy się jeszcze w okolice Spodka, mijając po drodze Superjednostkę, czyli jeden z największych bloków mieszkalnych w Polsce.

Bajka Pana Kleksa

Znajdująca się w dawnej Fabryce Porcelany Bajka Pana Kleksa, to interaktywna przestrzeń dla całych rodzin, w której wraz z przewodnikiem odkrywamy fantazyjny świat bohaterów książki Brzechwy. O ile sama przestrzeń jest rzeczywiście bardzo atrakcyjna, przyjazna sensorycznie i po prostu estetyczna, to do sposobu jej odkrywania mam kilka zastrzeżeń, ale o tym później.

Jak już wspominałam zwiedzanie odbywa się z przewodnikiem, my zdecydowaliśmy się na towarzystwo Pana Kleksa we własnej osobie:)

Cała przygoda polega na wspólnym spacerowaniu po kolejnych pomieszczeniach Bajki w poszukiwaniu trzech zaginionych sekretów, ukrytych gdzieś przez słynnego nicponia Beboka. Po drodze uczestnicy wyprawy mają do wykonania kilka mniej lub bardziej ciekawych zadań, jednak większość wyprawy polega na zatrzymywaniu się co kilka kroków przy kolejnych eksponatach i wysłuchiwaniu opowieści Pana Kleksa. Kiedy nasi chłopcy chcieli iść dalej i samodzielnie eksplorować przestrzeń, kilkakrotnie usłyszeli, że „jeszcze nie teraz”. Całość wspólnego zwiedzania trwała ponad godzinę, następnie dzieci miały czas na swobodna zabawę.

Pomimo momentów znudzenia nasze dzieciaki były bardzo zadowolone! Ogromnym plusem miejsca, poza świetnie zaaranżowaną przestrzenią, jest naprawdę przemiła obsługa i wszelkie udogodnienia dla maluszków. Na miejscu działa też kawiarnia Meluzyna i niewielki sklepik z gadżetami związanymi z panem Kleksem. A na wszystkich, którym uda się odnaleźć wszystkie trzy zaginione sekrety, czeka niespodzianka. Ale to już musicie przekonać się sami:)

Śląski Teatr Lalki i Aktora ATENEUM

Zawsze gdy wyjeżdżamy na weekend do innego miasta sprawdzam repertuar teatrów dla dzieci. Tym razem mieliśmy wyjątkowe szczęście, w Śląskim Teatrze Lalki i Aktora (mieszczącym się tuz obok Rynku) akurat grano Łyska z pokładu Idy. To sceniczna adaptacja opowiadania Gustawa Morcinka, którego akcja rozgrywa się na początku XX wieku w kopalni. W tamtym czasie górnikom pomagały konie, które ciągnęły wagoniki z węglem. Konie nie wyjeżdżały na powierzchnię i po pewnym czasie traciły wzrok. Spektakl opowiada o wyjątkowej relacji pomiędzy jednym z górników i koniem Łyskiem. Grają zarówno aktorzy jak i świetnie prowadzone przez nich lalki. Przedstawienie skierowane jest do dzieci od 8 roku życia, ale moim zdaniem nadaje się już dla młodszych dzieci. Moi chłopcy (5,5 i 7 lat) byli niesamowicie poruszeni. Do tego stopnia, że Staś nie bardzo chciał wybrać się po południu na zwiedzanie kopalni:) Na szczęście ostatecznie dał się namówić. Jeżeli będziecie mieć okazję to koniecznie wybierzcie się do ATENEUM.

Sztolnia Królowa Luiza

Jeżeli chcecie zwiedzić podziemia śląskiej kopalni (Sztolnia Królowa Luiza znajduje się w Zabrzu), macie do wyboru kilka opcji, zależnych od wieku dzieci. My zdecydowaliśmy się na Trasę Rodzinną w Sztolni Królowa Luiza, dostępną dla dzieci już od 4 roku życia. Pozostałe trasy – Podziemna Trasa Turystyczna i Podziemna Trasa Wodna przeznaczone są dla dzieci, które mają ukończone odpowiednio 6 i 7 lat. Agatka (i ja) tym razem się nie załapałyśmy:) Ale nie ma tego złego, spędziłyśmy cudowne popołudnie z moją dawno niewidzianą kuzynką i jej synkiem w kawiarni Moodro w Muzeum Śląskim. O samej kawiarni piszę w dalszej części tekstu, bo to naprawdę fantastyczne miejsce dla rodzin z dziećmi.

Zwiedzanie sztolni z przewodnikiem trwa 1,5 h. Staś i Tomek wrócili zachwyceni i umorusani węglem:) Według relacji Łukasza, ogromnym atutem było świetne podejście przewodnika do dzieci, które przez cały czas trwania zwiedzania były autentycznie zasłuchane i zafascynowane. Na chłopakach największe wrażenie zrobił spacer ciemnymi i  bardzo niskimi korytarzami (dorośli szli w kucki) i przejażdżka oryginalną kolejką Karlik. Mieli też okazję zobaczyć jak pracuje kombajn górniczy i sami spróbować swoich sił przy wydobyciu węgla za pomocą kilofa:)

Muzeum Śląskie

Moim zdaniem, to najciekawsze miejsce jakie zobaczyliśmy w Katowicach. Zarówno dla dzieci, jak i dorosłych. O specjalnej przestrzeni edukacyjnej dla dzieci piszę niżej, natomiast odwiedzając Muzeum Śląskie z dziećmi zachęcam do zobaczenia całej ekspozycji, nie tylko tej zaaranżowanej specjalnie z myślą o młodszych zwiedzających. Poza bogatymi zbiorami malarstwa i rzeźby polskiej (m. in. dzieła Malczewskiego, Witkiewicza, Podkowińskiego, Kantora, Dwurnika i wielu innych) na szczególną uwagę zasługuje stała wystawa Laboratorium Przestrzeni Teatralnych, prezentująca największe dokonania teatru europejskiego.

Zdecydowanie najbardziej spektakularną realizacją Muzeum Śląskiego jest stała ekspozycja Światło historii. Górny Śląsk na przestrzeni dziejów. W symbolicznej przestrzeni kopalni możemy prześledzić historię Górnego Śląska od czasów najdawniejszych po rok 1989. Wystawa jest w dużej mierze interaktywna, podzielona na dziewiętnaście przestrzeni  ilustrujących  najważniejsze wydarzenia, które zdeterminowały niezwykle skomplikowaną historię tego regionu.

Do 26 kwietnia można też podziwiać wystawę czasową Counting Memories, japońskiej artystki Chiharu Shiota. To ogromna instalacja tworząca sieć przeplatających się linii, w których mieszczą się setki białych liczb. Znajdujące się pod spodem dziewięć stołów i krzeseł (również połączonych z całością instalacji) zachęca do bardziej dogłębnej eksploracji przestrzeni i odpowiedzi na pozostawione na kartkach pytania. Muszę przyznać, ze byłam zaskoczona jak swobodnie nasze dzieci odnalazły się wewnątrz tej instalacji i jak bardzo były nią zaintrygowane:)

Sam kompleks Muzeum Śląskiego robi ogromne wrażenie, zwłaszcza wieczorem, gdy budynki są pięknie podświetlone. W sezonie wiosenno-letnim można wspiąć się na 40 m wieżę szybu kopalnianego, zaadaptowaną na wieżę widokową.

Na tropie Tomka w Muzeum Śląskim

W budynku dawnej stolarni stworzono jedną z najciekawszych przestrzeni edukacyjnych dla dzieci jakie miałam okazję odwiedzić. Na samym początku zwiedzania dzieci otrzymują pełne przyborów plecaki, które pomogą im odnaleźć zaginionego Tomka Wilmowskiego, bohatera powieści Alfreda Szklarskiego.

Podróżując przez pięć kontynentów uczestnicy wyprawy mają do rozwiązania wiele tajemniczych zagadek i zadań, angażujących wszystkie zmysły. Przestrzeń została stworzona z myślą o dzieciach w wieku od 4 do 12 lat i ich opiekunów. Wystawa jest jednak na tyle przyjazna sensorycznie i po prostu przepiękna, że dwuipółletnia Agatka też bawiła się doskonale.

Ostatecznie w Muzeum Śląskim spędziliśmy prawie pięć godzin (łącznie z przepysznym obiadem).

Moodro Bistro & Cafe

Znajdujące się w jednym z budynków Muzeum Śląskiego bistro zachwyca pod każdym względem! Przede wszystkim lokal jest świetnie urządzony, z jedną ścianą w całości przeszkloną, co daje niesamowicie dużo światła nawet w najbardziej pochmurny dzień (całą niedzielę w Katowicach totalnie lało).

Przepyszne jedzenie to głównie tradycyjna kuchnia śląska z nowoczesną nutą, również w wersji dla wegetarian. Polecam rewelacyjne gnocchi buraczane i zupę orientalną! Kącik dla dzieci i menu dziecięce przyciąga tłumy rodzin z maluchami, dlatego w weekendy lepiej zarezerwować stolik. Obsługa jest przemiła i bardzo pomocna, bez rezerwacji udało się wcisnąć naszą piątkę w porze obiadowej w niedzielę. W toalecie przewijak. Bardzo, bardzo polecamy!

Novotel Katowice Centrum

Jeżeli śledzicie mojego bloga to pewnie wiecie, że prawie zawsze zatrzymujemy się w mieszkaniach znalezionych na airbnb albo na bookingu. Wynika to z prostego faktu, że w większości hoteli musielibyśmy brać dwa osobne pokoje lub specjalne apartamenty rodzinne, których ceny są często dość astronomiczne. Tym razem okazało się, że katowicki Novotel ma dla nas rozwiązanie idealne, czyli pokoje łączone. Mieliśmy do dyspozycji dwa osobne dwuosobowe pokoje (jeden z dodatkową rozkładaną kanapą) połączone ze sobą wewnętrznymi drzwiami.

Ponieważ był to pierwszy raz kiedy byliśmy całą piątką w typowym hotelu, nasze dzieci były w siódmym niebie! Podobało im się absolutnie wszystko: poczynając od basenu, poprzez śniadania w formie bufetu pełnego tych wszystkich smakołyków, których na co dzień nie jedzą, salę zabaw, w której Staś po raz pierwszy grał w Fifę:), a kończąc na leśnej windzie i czyszczarkach do butów, z których Tomek korzystał przy każdej okazji:)

Hotel jest świetnie zlokalizowany, położony dokładnie naprzeciwko Muzeum Śląskiego, z najwyższych pięter rozciąga się fantastyczny widok na cały kompleks muzealny.

W Katowicach spędziliśmy dwa pełne dni i jak wspominałam na początku wpisu, samo miasto mnie nie oczarowało. Natomiast jeżeli chodzi o miejsca nastawione typowo na dzieci jesteśmy wszyscy pod ogromnym wrażeniem. Myślę, że chcąc w pełni skorzystać z uroków Górnego Śląska warto wybrać się wiosną lub latem. Nie mieliśmy też czasu zobaczyć części miejsc, które planowałam odwiedzić, między innymi słynnej dzielnicy robotniczej Nikiszowiec, ogromnego Parku Śląskiego w Chorzowie czy nowoczesnej siedziby Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia. Z Krakowa do Katowic jedzie się samochodem 50 minut, tak że może przy kolejnej wakacyjnej wizycie u dziadków wpadniemy na parę godzin:)

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *